„DRIVE!”
recenzja książki i merytoryczne perełki
“Kompletnie nowe spojrzenie na motywację” – taką obietnice składa Daniel Pink w podtytule swojej bestsellerowej książki. Trzeba autorowi oddać, że w dużej mierze udało mu się jej dotrzymać. Można wręcz pokusić o stwierdzenie, że stawiane przez niego tezy brzmią jak herezja dla wyznawców “kija i marchewki”.
1. Ogólne wrażenia
Gdy kilka lat temu oglądałem wystąpienie Daniela Pinka na TEDzie, dobrze mu z oczu patrzyło. Wspominał o tym, że jest przepaść pomiędzy tym, co robi biznes, a co wie współczesna nauka. Spodziewałem się jednak, że w “Drive” ta nauka będzie potraktowana po macoszemu. Wspomniane zostaną 2 lub 3 badania, a reszta będzie radosną twórczością autora mającą tyle wspólnego z obiektywnymi danymi co rum z rumakiem. Wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że badania cytowane są często i namiętnie niemal przez całą książkę. Możemy w przystępny sposób zapoznać się z odkryciami takich tęgich umysłów jak Harry Harlow, Edward Deci, Bruno Frey, Teresa Amabile, Dan Ariely, Sam Gluckberg, Mihaly Csikszentmihalyi, Carol Dweck i wielu innych. Motywacja 3.0, która jest głównym bohaterem “Drive” ma mocną podbudowę we współczesnej nauce – nie jest tylko ciekawą, niesprawdzoną hipotezą, za którą biorą ją biznesowi ignorancji.
Kolejne przyjemne zaskoczenie spotkało mnie, gdy okazało się, że Daniel Pink opisuje sytuacje, w których motywacja zewnętrzna, a nawet wyklinane po wielokroć nagrody typu:”Jeśli zrobisz X, dostaniesz Y”, faktycznie działają. Udało mu się uniknąć pułapki fanatyzmu – założenia że tylko motywacja wewnętrzna daje rezultaty, a nagrody to ZUO wcielone. Autor na spokojnie, odwołując się do przykładów, wskazał kiedy Motywacja 2.0 dalej ma zastosowanie. To wszystko sprawia, że Pinkowi po prostu chce się wierzyć. Nie tylko koncentruje się na faktach, ale nawet przytacza te z nich, które teoretycznie przeczą jego głównej tezie. Gratuluję odwagi i chęci dążenia do obiektywizmu.
2. Merytoryczne perełki
W “Drive” możemy znaleźć wiele szokujących informacji, które poddadzą w wątpliwość to, co wiemy o współczesnym świecie.
a) nagrody nie tylko nie pomagają, ale często wręcz szkodzą – na chłopski rozum, nie trzyma się to kupy, prawda? Przecież im wyższa nagroda, tym bardziej ludzie powinni się starać i tym lepsze wyniki osiągać? No cóż – pracownicy kuszeni słodką “marchewką” mogą faktycznie przystąpić z wielkim zapałem do działania. Jednak jak pokazują badania (m.in. Dana Ariely’ego), presja związana z potrzebą zdobycia nagrody zawęża myślenie i znacząco utrudnia kreatywne rozwiązywanie problemów. Dzieła artystów, którzy tworzyli obrazy na zamówienie, były oceniane jako mniej kreatywne niż te, które robili “z potrzeby serca”. Nagrody wypierają też dobre zachowania.
“Zapłać synowi za wyniesienie śmieci, a masz praktycznie jak w banku, że dzieciak już nigdy nie zrobi tego za darmo.”
Ciekawe zajęcia pod wpływem nagród finansowych zmieniają się w harówkę, a zabawa w pracę. Pieniądze skutecznie wypędzają wewnętrzną motywacje. Jeśli zapłacisz swojej córce za wykonywanie zadań z algebry, początkowo może zwiększyć to jej pilność. Szybko jednak całkiem straci zainteresowanie matematyką i będzie rozwiązywać zadania tylko dla pieniędzy.
b) karanie też się nie sprawdza – nieraz odnosi efekt odwrotny od zamierzonego. Pink opisuje eksperyment przeprowadzony w 2000 roku przez Uri Gneezy’ego i Aldo Rustichini. Sprawdzono w nim, ilu rodziców odbiera swoje dzieci z przedszkola po czasie – przez co nauczycielki musiały zostawać dłużej w pracy. Następnie przekazano rodzicom maluchów informacje, że każdy rodzin, który przyjedzie spóźniony po swoją pociechę, zostanie obciążony grzywną. Znów, na chłopski rozum, mogłoby się wydawać, że to zadziała. Przecież nikt nie lubi tracić pieniędzy. Pojawił się dodatkowy bodziec, żeby przyjechać punktualnie, dlatego problem spóźnień powinien się zmniejszyć. Co jednak się stało? Liczba rodziców przyjeżdżających po czasie dwukrotnie się … zwiększyła. Jak to możliwe? Rodzice prawdopodobnie przestali patrzeć na tę sytuacje przez pryzmat etyki, a bardziej jak na transakcje handlową.
“Wystarczy, że zapłacę te kilka dolarów i sprawa załatwiona. Opiekunka do dziecka bierze więcej. Mogę więc zostać w pracy 30 minut dłużej.”
Pieniądze potrafią skutecznie zdusić altruistyczną postawę lub zagłuszyć wyrzuty sumienia związane z nieakceptowanym społecznie zachowaniem. Czujemy bowiem, że wraz z zapłaceniem grzywny zostajemy “rozgrzeszeni”. Dlatego gdy następnym razem będziesz chciał wprowadzić u siebie sankcje za złe zachowanie – dobrze się zastanów. Czy przypadkiem nie zwiększy to liczby osób postępujących niewłaściwie.
c) nagroda jest jak narkotyk – każde z nich powoduje podobną reakcję organizmu, czyli zastrzyk dopaminy do jądra półleżącego. A mówiąc bardziej po ludzku, odczuwamy ogromną przyjemność, która jednak szybko zanika. Zaś organizm domaga się kolejnej, tym razem większej dawki. Jak zauważa Pink:
“Reakcja na nagrodę i kokainę wygląda niepokojąco podobnie.”
Wpływa to też na sposób podejmowania przez nas decyzji. Stajemy się mniej ostrożni, bardziej skłonni do ryzyka, by tylko znów móc być na “nagrodowym haju”. Uzależniamy się od nagrody i bez niej chce nam się coraz mniej.
d) nagradzaj “gdy, już…” zamiast “jeśli-to” – czytając te wszystkie argumenty za szkodliwością nagród, łatwo jest wylać dziecko z kąpielą i stwierdzić, że każda nagroda jest ryzykowna. Najlepiej zrezygnujmy z nich wszystkich. Tymczasem są typy nagród, które mogą korzystnie oddziaływać na pracowników. Ważne jest jednak by
“Zewnętrzna nagroda była nieoczekiwana i proponowana dopiero wtedy, gdy zadanie zostanie wykonane.”
Nie ma więc nic złego w tym, że zabierzesz na wspaniały lunch pracownika, który wykonał dla Ciebie kawał dobrej roboty. Może to być wręcz korzystne, bo pracownik poczuje się doceniony i może jeszcze z większą ochotą przystąpić do dalszej pracy. Nie może on jednak się spodziewać nagrody i myśleć o niej, bowiem to zmniejszy jego kreatywność. Ważna jest też nieprzewidywalność tej nagrody. Dlatego nie przyzwyczajaj swojego zespołu do zbyt częstych “bonusów”.
“Drive” jest ciekawy, odkrywczy, momentami wręcz szokujący. Pokazuje jak mocno nieracjonalnymi istotami są ludzie. W ilu sytuacjach zdroworozsądkowe myślenie się nie sprawdza, a w biznesie podejmujemy błędne decyzje, które dużo kosztują i bardziej szkodzą niż pomagają. A wyjście z tych pułapek nie jest aż tak skomplikowane. Wystarczy przeczytać tę książkę i… zastosować się do opisywanych w niej zasad.