Ile Warty Jest Dobry Pomysł?
Czy widziałeś / widziałaś kiedyś tę książeczkę?
Swojego czasu była bardzo modna, sam dostałem ją jako prezent od dziewczyny. Najpierw pomyślałem, że chce, żebym się czegoś z niej dowiedział, np. jak wyłapywać subtelne aluzje (kup mi kwiatka, pochwal nową fryzurę), których ja nie byłem w stanie dostrzec.
Przeczytałem wnikliwie przód i tył okładki. Milion sprzedanych egzemplarzy, dobre recenzje – no to biorę się czym prędzej do lektury. Nie było jednak czego czytać, bo książka zawiera same puste kartki.
Mężczyźni nie wiedzą o kobietach niczego… pewnego. Domysłów mamy wiele, ale rzadko, który się sprawdza… dwukrotnie. Co jest jednak jeszcze bardziej interesującego w tej książeczce? Poszukałem w internecie, ile tych książek sprzedało się w samych Stanach Zjednoczonych – 1.3 miliona. Obecna cena na Amazonie to 4.5$ Załóżmy, że autor tego pomysłu dostawał 0.5$ od każdej sprzedanej sztuki, to daje 650 tys. $, czyli trochę mniej niż 2 mln złotych. Tyle warty był dobry pomysł.
Jego autor mógł pójść z nim do dużego wydawnictwa, a ono już zajęło się grafiką okładki i marketingiem. Nie trzeba kończyć wyższych studiów, podyplomówek, specjalizacji ani mieć setek certyfikatów ze szkoleń czy zdanych egzaminów na konkretne uprawnienia, by móc zarabiać miliony. Wystarczy dobry pomysł.
Dlaczego więc, nie przychodzi nam to tak łatwo?
Dlaczego żaden z nas nie wymyślił ipoda, facebooka czy wyszukiwarki google? Czy dlatego, że na co dzień więcej uwagi i energii poświęcany karmie dla psa, podlaniu kwiatków czy zadaniom w pracy, niż radosnej twórczości? To też. Jednak trud z jakim przychodzi nam często wymyślenie czego oryginalnego i wartościowego zarazem, wynika też z czegoś innego. Nasz umysł ograniczają różnego rodzaju schematy. Nie wierzysz? To zapraszam do rozwiązania tej zagadki:
Ojciec z synem jadą samochodem. Wjeżdżają na autostradę. Na mokrej drodze, na zakręcie wpadają w poślizg i zderzają się z innym pojazdem. Skutki kolizji są tragiczne – ojciec ginie na miejscu wypadku. Syna w stanie krytycznym przewożą do szpitala. Gdy już wjeżdża na stół operacyjny chirurg ze zgrozą krzyczy: „O Boże! Przecież to mój syn!
Wyjaśnij, jak to jest możliwe?
Kilka wskazówek:
1) chirurg się nie pomylił, trafnie rozpoznał swojego syna
2) w samochodzie zginął prawdziwy ojciec syna – był biologicznym ojcem, oraz człowiekiem, który go wychował
3) nie chodzi tu o metaforyczne rozumienie słów ojciec (np. ksiądz, czy chrzestny) ani syn (np. wychowanek), ale o ich podstawowe znaczenie – pokrewieństwo krwi, w pierwszej linii.
Słyszałem już wiele kreatywnych rozwiązań tej zagadki. Podstawowa odpowiedź jest jednak banalnie prosta.
R
O
Z
W
I
Ą
Z
A
N
I
E
Chirurg jest kobietą, a dokładniej matką syna!
Czemu 99% ludzi, którym zadałem tą zagadkę, tak trudno wymyślić właściwą odpowiedź? Bo wpadają w pułapkę fiksacji nominalnej, czyli nadmiernego koncentrowania się na słowie i jego ograniczeniach. Myśląc o chirurgu, myślimy o mężczyźnie. Przez lata chirurgami byli tylko mężczyźni, a nawet współcześnie kobiety stanowią niewielki procentw tej specjalizacji lekarskiej. Nie ma też w języku polskim słowa chirurżka : – )
O kobiecie też powiedzielibyśmy chirurg. Jednak zamiast szukać wszystkich możliwości, nasz umysł podpowiada nam rozwiązania najbardziej popularne, najczęściej widziane.
Jak można uwolnić swój umysł ze schematów i wpadać na dobre pomysły, może nawet warte milionów? Dowiesz się, czytając kolejne wpisy z kategorii Kreatywność.