Krytyczne myślenie jest w cenie!
Wśród natłoku informacji coraz rzadziej mamy czas, by brać je pod lupę i sprawdzać, ile jest w nich prawdy. Najczęściej, gdy usłyszymy coś ciekawego lub coś, co nam pasuje, przekazujemy to dalej. Warto jednak przynajmniej od czasu do czasu zastanowić się nad tym, co bezrefleksyjnie powtarzamy. W ten sposób unikniemy kompromitujących sytuacji, gdy ktoś inny powie: Sprawdzam! I publicznie nas poprawi.
Jakie nieprawdziwe historie i niemądre sformułowania najczęściej powtarzamy? O tym w dzisiejszym wpisie.
-
Wyjątek potwierdza regułę
To sformułowanie zainfekowało bardzo dużo osób i dalej ma wielu nieświadomych żywicieli, którzy bezwiednie je powtarzają. Kiedyś, gdy je słyszałem, otwierał mi się nóż w kieszeni i mrużyłem gniewnie powieki.
Dziś tylko pytam uprzejmie: A niby w jaki sposób?
Wyjątek nie potwierdza reguły, robi rzecz dokładnie odwrotną. Kwestionuje jej słuszność! Im więcej wyjątków, tym słabsza reguła. A jeśli wyjątków jest bardzo dużo, reguła staje się bezwartościowa lub w ogóle przestaje istnieć.
Skąd wzięło się to powiedzenie w polskim języku? Przyszło do nas z Zachodu. Po angielsku to sformułowanie brzmi: Exception proves the rule.
Angielski czasownik prove może oznaczać potwierdzenie, ale inne jego znaczenie to sprawdzenie.
Po polsku powinniśmy mówić: Wyjątek SPRAWDZA regułę. Sprawdza to czy możemy jej wierzyć. Jeśli reguła ma pojedyncze wyjątki – jest całkiem niezła. Jeśli ma ich niemal tyle, co przykładów potwierdzających działanie reguły, to możemy całkiem z niej zrezygnować.
Jedyny sens sformułowania Wyjątek potwierdza regułę udało mi się znaleźć po jego rozwinięciu. Wyjątek potwierdza ISTNIENIE reguły.
Jeśli na stronie pobliskiej biblioteki przeczytamy, że jest nieczynna w środę, możemy z tego wywnioskować, że w pozostałe dni tygodnia jest czynna. Istnienie wyjątku potwierdza nam, że istnieje też jakaś regułą, od której wyjątek jest … wyjątkiem. Jednak powszechne użycie tego sformułowania jest zupełnie inne. Dziesiątki osób próbują nam wmówić, że wyjątek faktycznie potwierdza regułę – jej skuteczność, prawdziwość.
Za każdym razem, gdy to usłyszycie, zadajcie proste pytanie: W jaki sposób? W jaki sposób wyjątek potwierdza regułę? Człowiek wypowiadający to sformułowanie szybko się zmiesza, nabierze wody w usta i później się dwa razy zastanowi, zanim użyje je ponownie. Co powinniśmy mówić w zamian? Wyjątek sprawdza regułę -
Szczerze mówiąc
To sformułowanie występuje w kilku odmianach:
Tak szczerze mówiąc …
Szczerze? …
Teraz będę z Panią zupełnie szczery …
Tak jak wcześniej sobie wyjaśniliśmy – wyjątek potwierdza ISTNIENIE reguły. Jeśli specjalnie zwracamy uwagę, że teraz (na drodze wyjątku) powiemy coś szczerze, to jaki wniosek należy z tego wyciągnąć? Że z reguły mówimy nieszczerze, ukrywamy swoje prawdziwe intencje, a może nawet konfabulujemy.
Znów, najlepszą reakcją jest zadanie pytania: A do tej pory nie mówił Pan szczerze? Trafia ono w punkt i pokazuje naszemu rozmówcy zagrożenie, jakie niesie ze sobą to sformułowanie. Pokazując, jak można je zinterpretować, wyświadczamy interlokutorowi przysługę i pomagamy wyeliminować je z repertuaru. Bardzo często zadanie jednego celnego pytania wystarcza. Oczywiście ważny jest tutaj ton głosu, który ma wyrażać troskę, a nie zapraszać do konfrontacji.
Co powinniśmy mówić w zamian? Prowadząc rozmowę biznesową, moglibyśmy powiedzieć:
Czy możemy rozmawiać otwarcie? albo
Czy możemy rozmawiać bezpośrednio? zaś rozmawiając ze znajomymi:
Powiedzmy sobie otwarcie albo
Mówiąc wprost
Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że te sformułowania będą działać podobnie i stworzą niekorzystne reguły. Jednak jest duża różnica pomiędzy byciem nieszczerym a byciem nie (w pełni) otwartym czy nie bezpośrednim. Nikt nie chce być, ani zadawać się z nieszczerymi ludźmi. Zaś ludzie niebezpośredni jak najbardziej są do przyjęcia. Często formy grzecznościowe zabraniają nam mówić otwarcie (ale ma Pan paskudne biuro!) czy bezpośrednio (chcesz się ze mną przespać?). -
Zaufaj mi / Proszę mi zaufać
Trudno byłoby mi znaleźć sformułowanie, po usłyszeniu którego, stałbym się bardziej uważny na słowa i intencje swojego rozmówcy. Momentalnie prostuje się na krześle i zaczynam się zastanawiać, jak ta osoba chce mnie zmanipulować.
Zaufania nie można zbudować wydając komuś polecenie czy namawiając do bycia ufnym, czytaj naiwnym. Takie sformułowanie zawsze będzie wywoływać efekt odwrotny do zamierzonego.
W kontekście zaufania, czyny są znacznie głośniejsze niż słowa. Nie da się zbudować reputacji na tym, co planujemy zrobić. Nasz wizerunek zależy od tego, co zrobiliśmy do tej pory: z kim współpracowaliśmy i kto jest nas w stanie polecić.
Dla każdego myślącego człowieka oczywiste jest, że sprzedawca będzie przedstawiał się w jak najlepszym świetle. Każda pliszka swój ogon chwali. Dlatego dużo chętniej nastawiamy ucho na opinie innych osób oraz obiektywne informacje, które pokazują jakość, doświadczenie czy posiadanie odpowiedniego sprzętu. -
Będzie Pan zadowolooony!
Takie stwierdzenie bynajmniej nie budują wiarygodności. Wręcz przeciwnie, skoro ktoś się musi uciekać do PRLowskiego sloganu, to najwyraźniej nie ma ŻADNYCH przekonujących argumentów za tym, że warto skorzystać z jego usług.
Co powinniśmy mówić w zamian?
Do tej pory zaufali nam …
Powiedzmy, kto do tej pory korzystał z naszych usług. Przedstawmy referencje. Powiedzmy o naszym wykształceniu, doświadczeniu. Niech nasz rozmówca sam na tej podstawie zdecyduje czy warto nam ufać. A najlepiej pokażmy, że jesteśmy kompetentni w rozwiązywaniu problemów Klienta, dając mu próbkę swoich umiejętności za darmo. Nic lepiej nie zbuduje zaufania. -
W odbiorze komunikacji w 55% kierujemy się mową ciała, 38% tonem głosu, a tylko w 7% słowami
Temu zagadnieniu poświęciłem już oddzielny wpis. W skrócie – badania Alberta Mehrabiana, amerykańskiego profesora psychologii, w których pojawiły się liczby 55-38-7 dotyczyły specyficznych warunków:
1) komunikacji postaw i emocji
2) sytuacji, gdy komunikat jest niespójny Gdy ktoś mówi jedno, a jego mowa ciała czy głos wyraża coś zupełnie innego, dużo chętniej wierzymy komunikacji niewerbalnej.
Jednak wyniki tych badań mówiąc delikatnie znadinterpretowano, a dosadniej – całkiem wypaczono ich sens! W codziennej komunikacji, zwłaszcza z osobami, które znamy, to słowa mają decydują znaczenie i są głównym nośnikiem treści. Jeśli nie jesteś przekonany czy tak faktycznie jest posłuchaj wystąpienia po chińsku na youtubie. Przecież widząc mowę ciała i słysząc intonacje powinieneś zrozumieć aż 93% przekazu : – )
Co powinniśmy mówić w zamian? Słowa mają duże znaczenie! -
Badanie nad zapisywaniem celów
W 1953 roku absolwentom uniwersytetu Yale zadano pytanie: Czy masz wyraźne, spisane cele?
84% osób nie miało żadnych celów
13% absolwentów miało cele, ale ich nie spisało, a jedynie
3% badanych spisało cele i miało konkretne plany ich realizacji.
Po dwudziestu latach badacze skontaktowali się z tymi osobami i sprawdzili, jak im się powodzi.
3% absolwentów z wyznaczonymi i spisanymi celami zarabiało więcej niż 97% pozostałych.
Ależ to nośna historia! Inspirująca! Pokazująca potęgę planowania i wyznaczania celów. Pierwszy raz usłyszałem ją, czytając książkę Briana Tracy’ego i często używałem jej na swoich szkoleniach, aż do momentu, kiedy się dowiedziałem … że jest całkiem zmyślona!
Można o tym przeczytać nawet na oficjalnej stronie uniwersytetu Yale. W świecie rozwojowym krąży też inna wersja tej historii, z Uniwersytetem Harvardzkim i rokiem 1979. Choć nie ma niestety sprostowania ze strony Harvardu, jednak najprawdopodobniej to badanie również nigdy nie miało miejsca. Sprawcą zamieszania jest Mark McCormack, który w swojej książce What They Don’t Teach You in the Harvard Business School (Czego nie nauczą Cię w Harvardzkiej Szkole Biznesu?) opisał przytaczaną powyżej historię. Od lat 80-tych krąży po świecie i podbija serca i umysły. Bo jest doprawdy inspirująca.
Szkoda tylko, że nieprawdziwa. Czy to znaczy, że wyznaczanie celów jest bezwartościowe? Wcale nie i w kolejnym wpisie przedstawię prawdziwe dane, które pokazują siłę celów i planowania. Jednak samo wyznaczenie celu, użycie odpowiedniego sformułowania i spisanie go, to dopiero początek a nie koniec przygody. Bardzo ważne jest, by go regularnie monitorować – sprawdzać, co do tej pory zrobiliśmy i jaki procent celu został osiągnięty.
Warto posługiwać się krytycznym myśleniem. Jako pogromca mitów możesz błysnąć w towarzystwie i zbudować wizerunek człowieka, który zna się na rzeczy. Dlatego gdy słyszysz coś ciekawego, co chciałbyś przekazać dalej – sprawdź najpierw źródło tej informacji. Choć siła bezwładu jest szarą eminencją rządzącą światem, można ją przezwyciężyć zwykłą ludzką ciekawością.